"hamlet" wg Williama Shakespeare'a w reż. Joanny Drozdy w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku Polska.
Miało być intymnie, o próbach uwalniania siebie od coraz bardziej przytłaczającej rzeczywistości, oczekiwań i ról. Bez wielkich haseł i deklaracji. Nie wyszło. Zaczyna się dość zabawnym monologiem rozespanego Hamleta (Piotr Polak), snującego się w modnej piżamie po pustej scenie. Potem jest już tylko gorzej. Miłość do ubranej niczym gwiazda cyrku Ofelii (Agnieszka Roszkowska), mamroczącej pod nosem niedosłyszalne kwestie, uzupełniają wideoprojekcje kwiatów. Parodia współczesnego teatru w wykonaniu "przegiętego" Rosencrantza (Tomasz Tyndyk) początkowo bawi, z czasem jednak zaczyna budzić zażenowanie. Aktorzy bawią się kamerami, Laertes z Hamletem pojedynkują się w grze na konsoli, a w tle maszerują złowrogo chińscy żołnierze. Niekonsekwencja i chaos banalnych myśli przywodzą na myśl szkolną akademię. Toporny pastisz niezgrabnie miesza się z pretensjonalną egzaltacją i dziecięcym zachwytem nad technicznym gadżetem. Ku przestrodze!