Być może zgorszę niektórych PT Czytelników, nie mówiąc już o fachowcach, gdy przyznam się, że z dużą obawą wybrałem się na przedstawienie "Turonia" w warszawskim Teatrze Ludowym. Siedziałem jak zafascynowany. W tej sztuce dopiero w pełni widać, jaki to skomplikowany i niejednorodny pisarz ten Żeromski. Z jednej strony uleganie spłaszczonym ideom pracy organicznej polskich pozytywistów, którzy zarzucili całą głębię intelektualną pozytywistów Zachodu, a z drugiej wpływ dekadentów młodopolskich mimo przeciwstawiania się im exprassis verbis w artykułach publicystycznych. I tak przez lata. Wreszcie narodziny trzeciej jakości, już typowo XX-wiecznej. Wpłynęły na to na pewno i wybuch Rewolucji Październikowej i narodziny II Rzeczypospolitej. Krąg tej trzeciej jakości to właśnie "Turoń" i "Przedwiośnie". "Turoń" zajmuje w twórczości Żeromskiego miejsce szczególne. Jest jakby epilogiem "Popiołów". Pojawiają się ci sami bohaterowie. Le
Źródło:
Materiał nadesłany
"WTK Tygodnik Katolicki" nr 22