"Pantaleon i wizytantki" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Kilka dni temu w jakiejś stacji telewizyjnej moją uwagę zwrócił taki oto obrazek: podskakująca zakonnica unosząca habit w górę jak spódnicę przy kankanie i głośno coś wykrzykująca. Po chwili zorientowałam się, że to "fałszywka", że oglądam jakiś konkurs, a osoba przebrana w strój zakonnicy to pewnie jakaś estradowa "artystka", zaś owo wykrzykiwanie marnym głosikiem ma być niby piosenką "Fascynation" (hit lat 60.). Przebieranka, jak widać, silnie zadziałała, przebiła marność głosu oraz interpretacji tak, że jury - z wyjątkiem Edyty Górniak - dało się nabrać na tę marność nad marnościami. Pomyślałam, że to jakiś konkurs amatorski, wszak twarz osoby przebranej za zakonnicę jest mi nieznana, widzę ją po raz pierwszy. Nazwiska też nie znam. I oto nagle przebrana osoba komunikuje światu, że została zaangażowana do teatru i zagra rolę! Ciekawe, prawda? Teatr przez bardzo długi czas należał do tzw. sztuki wysokiej. Dziś ważne je