- Urodziłam się w lutową noc, podobno w czepku, w czasie burzy z błyskawicami i piorunami. Mama uważała, że to wróżba niezwykłego życia. Po śmierci ojca utrzymywała nas z korepetycji z polskiego i historii. W wieku 15 lat zaczęłam zarabiać korepetycjami z fortepianu - opowiada EWA MICHNIK, dyrektor Opery Wrocławskiej, inicjatorka Festiwalu Wagnerowskiego.
W piątek w Hali Ludowej zaczyna się Festiwal Wagnerowski: w dwa weekendy publiczność zobaczy wszystkie części tetralogii "Pierścień Nibelunga". - Spełnia się marzenie - mówi Ewa Michnik [na zdjęciu], szefowa Opery Wrocławskiej. To dzięki niej muzyka Ryszarda Wagnera wróciła do Wrocławia. - Nie, nie, nie! - dyrygentka ze złością uderza ręką w pulpit. - Drogi panie, trzeba dużej sztuki, żeby ciągle mylić się w tym fragmencie - cedzi przez zęby w stronę śpiewaka w białym fraku. - Prosta melodia, prosty rytm, a pan za każdym razem śpiewa nierówno. Upokorzony gwiazdor pali się ze wstydu: na scenie chór i soliści, w kanale orkiestra, za kulisami rozgrzewa się balet, na widowni zaproszeni na próbę generalną dziennikarze. Ewa Michnik, dyrektorka Opery Wrocławskiej, dyryguje "Halką". Reżyseruje Laco Adamik: bardzo moderne, bez kontuszy i kierpców. W czasie galowej premiery z okazji 60-lecia polskiej sceny operowej w powojennym Wrocławiu i