"Żeglarz" Jerzego Szaniawskiego w reż Wojciecha Rodaka w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Z pewnością spektakl debiutującego na profesjonalnej scenie Wojtka Rodaka nie jest pomnikiem wystawionym Patronowi. Ale nie jest też kpiną z tego zdumiewająco współczesnego tekstu (bo przecież można było IM przywalić, że hej), może zatem - trochę żartem? A może - Żeglarz jest szlachetnym - bo wszak klasycznym - pretekstem do zabawy teatrem, do przypomnienia widzowi, żeby czytał sobie Szaniawskiego jak chce, oby tylko czytał, że można i o mitach, o ich sile i potrzebie polityczno-społecznej, ale - i np. o pomysłowych gadżetach teatralnych, w tym - miodzie z własnej dachowej pasieki. Można! Było w tym przedstawieniu coś uroczo bezczelnego, co prawda nie wszystko zrozumiałem, np. nie wiadomo, jaką rolę grają olśniewające zresztą kostiumy Marty Szypulskiej i dlaczego właśnie takie są; trudno również zgadnąć, dlaczego na początku aktorzy manierycznie się w swoich kwestiach zająkują, a następnie im to przechodzi, także improwizowana scena