EN

23.02.2011 Wersja do druku

Żeby żyć na żywo

- Miałam chyba 16 lat, kiedy zobaczyłam w Teatrze Dramatycznym w Warszawie "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie i prawdziwą naturę miłości" Grzegorza Jarzyny. To było pierwsze przedstawienie, jakie widziałam, w którym ktoś biegał goły, muzyka to był m.in. Rammstein, Portishead. I jakaś niezwykła energia. Tygodniami dyskutowałam o tym z moimi przyjaciółkami, ustaliłyśmy, że ten wieczór zmienił nasze życie - mówi pisarka Agnieszka Drotkiewicz w wywiadzie dla Gazety Wyborczej - Wysokich Obcasów.

Do tej piwnicy, jaką jest pisanie, schodzi trochę inna ja niż ta, która potem prasuje sukienkę i jedzie na spotkanie - rozmowa z pisarką Agnieszką Drotkiewicz. Czy zaaranżowałaś w swoim mieszkaniu jakąś fabułę w oczekiwaniu na moje przyjście? - Trochę posprzątałam, więc raczej zniszczyłam jakąś fabułę (śmiech). Sprzątanie - zwłaszcza na przyjście gości - jest rodzajem wyczyszczenia przestrzeni z tego, co osobiste. W książce 'Jeśli zimową nocą podróżny' Italo Calvino jest fragment, w którym poznajemy bohaterkę przez zawartość jej lodówki, to jest chyba krem kasztanowy, zeschnięta cytryna, stare jajko. Niebywałe, ile mogą mówić o człowieku brudne filiżanki, śmieci itd. Tymczasem wychodząc do ludzi (czy też zapraszając ich do siebie), zawsze się trochę ukrywamy. Wydaje mi się, że ubranie, uczesanie, makijaż to nie tylko forma jakiegoś komunikatu, ale też ukrycia tego, co po spodem - jak mundur. Czy nie masz wraże

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żeby żyć na żywo

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy online/22.02

Autor:

Agata Michalak

Data:

23.02.2011