"Griga" w reż. Piotra Siekluckiego na Młodej Scenie Letniej Teatru Nowego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim
Drugi litr był trudny. Nie szło otworzyć flaszki, nie szło uwolnić dżina palnego bimbru, co miał barwę mgieł, nie szło opanować dygotu łap wstrząśniętych bandycką postawą korka. Nie chciał ruszyć. Ni na zewnątrz, ni do środka. Lak w proch się obrócił przy pierwszym spojrzeniu, a korek - za chińskiego boga. Beton. No i jakim cudem ma być dalej miło? Opowieść niezakończona - a nie ma jak kończyć. Przecież naprawdę istotne opowieści wymagają paliw. Nie ma jak kończyć. Zresztą, co tam finał, skoro tu, w kuchni na zapleczu ostatniej sali knajpy "Alchemia" środek opowieści ledwie muśnięty! Griga (Dominik Nowak), Pietia (Piotr Sieklucki) i Tamara (Aneta Wirzinkiewicz), troje przyjaciół ze szkoły powszechnej, spotyka się po stu latach niewidzenia. Żeby na powrót posiedzieć - jak niegdyś. Żeby się napić, pogadać, pomilczeć. Żeby usłyszeć pamięć, opowiedzieć swe osobne teraźniejszości, wyszeptać liche marzenia. Żeby choć przez