"Betlejem polskie" Wojciecha Farugi w reż. autora w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Jacek Sieradzki, juror 19. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Najpierw z boku wysuwa się kobieta. Nieśmiała a może raczej mocno skrępowana, za-jąkliwie budująca swoje wypowiedzi. Irena Wójcik gra kogoś, kto dobrze wie, co go czeka. Wie, że wezmą, pardon, że weźmiemy ją za nawiedzoną. Więc dokłada wszelkich starań, żeby zaprezentować się jako osoba rozsądna i racjonalna, po prostu opowiadająca widzom o swoich niepowszednich pasjach. O badaniu megalitów. O kulcie prasłowiańskiej bogini Laili. O geomancji, czyli wyznaczaniu punktów przecięcia najważniejszych linii na ziemi. Punktów obdarzonych potężną mocą. O badaniu tych punktów. Żeby poczuć. Co? Każdy rzeczownik, każde dopowiedzenie będzie fałszem. Poczuć. Po prostu. W następnej scenie wyjaśnia się, że kobieta bierze udział w jakiejś terapeutycznej sesji, prowadzonej w starej, zdegradowanej przez czas świetlicy, ozdobionej peerelowską chyba jeszcze, kiedyś nader elegancką boazerią. Ta grupowa terapia jest fabularnym zwornikiem widowiska Wojcie