O gigantycznej produkcji angażującej miejscową społeczność, pracy przy spektaklu i o ludzkich maskach na co dzień - mówi Michał Znaniecki, reżyser opery "Pajace" superwidowiska plenerowego wystawionego przez Operę na Zamku w Szczecinie. Premiera, poprzedzona sześcioma minispektaklami w pięknym parku im. Kasprowicza odbędzie się 11 sierpnia 2017 roku w Teatrze Letnim.
Magdalena Jagiełło-Kmieciak: Wybrał Pan na plenerowe przedstawienie Opery na Zamku w Szczecinie "Pajace" R. Leoncavalla. Dlaczego? Czy tylko dlatego, że odniósł Pan niebywały sukces wystawiając tę operę w Como we Włoszech? Michał Znaniecki*: Zawsze gdy mówi się o plenerze, to trzeba znaleźć tytuł, który do pleneru przystaje, wtedy plener ma sens, jest uzasadniony. Takich oper wbrew pozorom nie jest dużo. "Pajace" są doskonałe do takiej produkcji, bo dzieją się na placu miejskim, aktorzy ściągają fikcyjną publiczność już w libretcie, nawołują, by przyszła na ich spektakl, przemieszczają się, co wygląda świetnie w plenerze, a w teatrze wychodzi zawsze bardzo słabo. Możemy to zrobić zgodnie z librettem, nie musimy na małej scence niczego udawać. Do tego zaprosiliśmy do tego przedsięwzięcia amatorów, czyli chór miejski, czyli osoby, które nigdy nie śpiewały, ale marzyły o tym. Teraz będą one mogły zaśpiewać na scenie wraz z profesjo