EN

14.08.2010 Wersja do druku

Żarty się skończyły

"Skończyły się żarty, a zaczęły schody" - mówi na wstępie były satyryk. I każdym niemal zdaniem dowodzi, jak bardzo te schody w głąb prowadzą, niestety. Oto na uwagę, że występował już w latach 70., były satyryk odpowiada: "Ale gdzie? Pod schodami. Nie byłem pieszczochem reżimu". A mnie z pamięci wyłania się Janusz Rewiński ze swoim kabaretem Fiut na estradzie hali Wisły, klubu gwardyjskiego, było nie było, niezmiennie wciąż największej sali Krakowa. Wiem, dawno to było; satyryk nie poeta, pamiętać nie musi - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Pisałem tydzień temu, że nie ma to jak wyjechać, nie widzieć, nie słyszeć. Oderwać się od dnia naszego powszedniego, oderwać od mentalności niskopiennych. Choć na chwilę, po której rzeczywistość i tak dopadnie, osaczy. Czy może być pocieszeniem, że nie mnie tylko...? Coraz rzadziej sięgam po gazety, coraz trwożniej spoglądam na ekran telewizora (a jak już chcę, to publiczny Program 1 serwuje mi film "Edith i Marcel" Claude`a Leloucha o 1 w nocy, a film nie dość, że niespecjalnie udany, to jeszcze trwa 165 minut!), strony z polityką omijam, bo już od czytania i głowa boli i w krzyżu łupie. Co innego wywiad z Januszem Rewińskim. Tytuł "Jaka rzeczywistość, taki kabaret" zbagatelizowałem, podtytuł, jaki nadała redakcja "Polityki" - "Rozmowa z rolnikiem z kolonii Mrozik, byłym posłem, byłym aktorem i byłym satyrykiem" takoż mnie nie odstraszył; w końcu satyryk, nawet były, to wciąż ktoś, kogo - zakładałem - nie opuściło poczucie humor

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żarty się skończyły

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski online

Autor:

Wacław Krupiński

Data:

14.08.2010