No głupio jest znów wracać do tematu, bo już przemielone, ale cóż, nawarzyło się trucizny, to trzeba ją wypić.
Tak naprawdę to ja lubię towarzystwo. I Legnicę lubię. A tak wyszło, jakby nie - pisze Artur Pałyga w felietonie dla e-teatru
Dobra, twarz w górę. Przepraszam za to ZOMO. Czasem tak człowiek trzepnie coś bezmyślnie. Głośno i wyraźnie: PRZEPRASZAM, PRZEGIĄŁEM. W ostatniej chwili dodany, wybredny, czy niewybredny, no zdawało się głupiemu w pysze swojej, że figlarny żarcik, a potem się to kończy tak, że już nic innego nie jest ważne, tylko to. I tylko to się pamięta. Już pal licho, że inni, ale że ja sam już tylko to będę pamiętał z całego tego sporu. No, przepraszam. I teraz o czym by tu dalej kontynuować ten felieton. Może jak podczas jednej próby do tekstu wygłaszanego przez fryzjera dodałem opowieść z Auschwitz. Miałem w głowie tę opowieść, prawdziwą jak najbardziej. A fryzjer był dziwną postacią i dziwne rzeczy opowiadał, to pomyślałem, a dorzucę mu to, on mógłby coś takiego powiedzieć, spokojnie. A opowieść jest taka. Więzień lekarz z Auschwitz wspomina, że wezwano go do takiego przypadku. Gdy sprzątano zwłoki w komorze gazowej, okazało si�