Telewizja Publiczna w Programie II "zafundowała" telewidzom (ale za ich własne pieniądze z podatku, zwanego abonamentem) transmisję ulicznego spektaklu "Ça ira" z Poznania, nazwanego operą, przygotowanego przez tamtejszy Teatr Wielki. Kto w TVP personalnie zaakceptował zakup transmisji tego widowiska, ile zapłacono "show-biznesowi" za ten nowy "socrealizm"? - pyta Marian Miszalski w Niedzieli Tygodniku Katolickim.
Telewizja Publiczna w Programie II "zafundowała" telewidzom (ale za ich własne pieniądze z podatku, zwanego abonamentem) transmisję ulicznego spektaklu z Poznania, nazwanego operą, przygotowanego przez tamtejszy Teatr Wielki. Widowisko autorstwa jednego z członków zagranicznego, big-beatowego przed laty zespołu młodzieżowego nie najwyższych lotów, zatytułowano z francuska "Ça ira". To tytuł piosenki (w wolnym tłumaczeniu: "To się uda!"), chętnie śpiewanej podczas rewolucji francuskiej przez jej terrorystów, ekstremistów i zwykłych bandytów, zachęcającej do wieszania na ulicznych latarniach przeciwników rewolucji. To właśnie "miało pójść dobrze", miało "się udać"... Połączenie tego rodzaju kiczowatej, absurdalnej "apologetyki" rewolucyjnego terroru z obchodami poznańskiego buntu robotników w 1956 roku przeciw socjalistycznemu wyzyskowi wydaje się jakimś potwornym urągowiskiem prawdzie, rozumieniu historii, jej fałszowaniem i wypaczaniem; co