Siedzę na premierze "Poczekalni" Macieja {#os#7323}Kowalewskiego{/#} w foyer Teatru Polskiego i zachodzę w głowę, dlaczego ten zdolny dramaturg, współautor "Ballady o Zakaczawiu" i autor "Obywatela M.", napisał sztukę o aktorach czekających na casting. Na pozór mogłoby się wydawać, że co jak co, ale o aktorach to Kowalewski ma coś do powiedzenia, uprawia ten zawód od lat, był na wozie i pod wozem, grał w sitcomie "Lokatorzy" i chodził sam na niezliczone castingi, przez pewien czas, kiedy nie miał angażu, utrzymywał się z handlu kołdrami, zna więc blaski i cienie aktorskiego rzemiosła. Chodzi o to, że aktor rzadko bywa ciekawym materiałem na postać dramatyczną, chyba że jest ciekawym, skomplikowanym, pełnym sprzeczności człowiekiem. Niestety, bohaterowie "Poczekalni" do ciekawych i skomplikowanych nie należą, to dwaj dość ograniczeni młodzi ludzie, którzy żyją w poczuciu niedocenienia, nadrabiając brak sukcesu pewną miną. Swoj
Tytuł oryginalny
Żale aktora
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna Nr 221