"Nasze życie to wędrówka poprzez zimę, poprzez noc" - to jeden z głównych motywów "Ziemskich pokarmów", z którymi wystąpił w niedzielą Teatr NN Lublina. W przedstawieniu tym, tak jak i w "Inwokacji", zaprezentowano kilka dobrych pomysłów, up. z głową aktora na stole, wyjmowaną jak gdyby z futerału waltorni. Był też aktor z lalką, płacząca maska i dziewczyna, śpiewająca żydowską piosenkę o białym kwiecie. Przedstawienie miało dobrą oprawę muzyczną, ale niestety zabrakło trochę prawdziwego aktorstwa... Wypełniło ono za to w pełni minikabarecik "Boya wina". Grażyna Barszczewska pokazała się z nie znanej dotąd strony, bawiąc publiczność wraz ze świetnym Henrykiem Talarem tekstami Boya-Żeleńskiego, które nie wymagają komentarza. Trzecim bohaterem tego przedstawienia był "Misia", czyli sympatyczny pan Henryk Wojciechowski, który nie tylko prał na instrumencie klawiszowym, ale i śpiewał, w razie potrzeby włączając się do akcji. Szczeg
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie