Olivier Frljić zrobił świetny spektakl. Mocny, ostry, operujący ulubionym przez niego językiem przemocy, dosłowności i wulgarności. Oczywiście wielu widzów taki teatr odrzuca, ale trzeba powiedzieć uczciwie, że mało który teatralny język tak dobrze nadaje się do opowiedzenia koszmaru współczesności, zawartego w okrutnych obrazach Heinera Müllera, Hieronima Boscha XX wieku - o spektaklu "HamletMaszyna" wg Heinera Müllera w reż. Olivera Frljicia w Burgtheater w Wiedniu pisze Tomasz Domagała na blogu domagalasiekultury.pl.
Tylną dekorację spektaklu Olivera Frljicia stanowi oryginalna ściana klasycystycznego kasyna, w którym znajduje się mała scena Burgtheater. Są na niej wyrzeźbione dwa portale sugerujące, że być może kiedyś były tam wyjścia. Na scenie oprócz czerwonego fotela/tronu i górującego nad nim mikrofonu znajdują się też dwa mniejsze, klasycystyczne portale, okolone czerwonymi kotarami. Stanowią one zarazem wejścia na scenę, jak i swoistą barierę, oddzielającą dodatkowo pole gry od przestrzeni "nie-gry", czyli kulis teatru, którego będziemy świadkami. Małgorzata Sugiera analizując dramat Müllera pisała, że "wypełniona adramatycznym materiałem struktura tradycyjnego dramatu to pierwszy sygnał tego napięcia, jakie Müller buduje w "HamletMaszynie" między tekstem Szekspira a swoją współczesnością, szukając tej zbawczej różnicy, która zdoła rozsadzić zaczarowane koło tragicznych powtórzeń". Oliver Friljić postanowił pójść zupełnie inn�