"Francesco" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Józef Jasielski w serwisie Teatr Dla Was.
Wyznaję, jak na spowiedzi, że nie przepadam za aktorami, którzy udają świętych po teatrach, w bożonarodzeniowych szopkach, w inscenizowanych z naiwnym realizmem "drogach krzyżowych".To, co pełniło funkcję "Biblii pauperum" w mrokach Średniowiecza, nie bardzo przystaje do naszej współczesności. Tłocząca się wokół takich widowisk gawiedź potrzebuje przede wszystkim rozrywki, a nie religijnej kontemplacji, na którą nie ma tu miejsca. Nie lubię "świętych" na scenie i tyle. Siedząc wśród premierowo-familijnej publiczności / aczkolwiek cokolwiek sennej / w Teatrze Muzycznym w Gdyni aktywizowałem ile sił moją wyobraźnię, intelekt i kompetencję, a nawet szczypałem się raz po raz w pośladek, żeby otworzyć się na coś zgoła niepojętego, co bezceremonialnie okupowało scenę. Otóż, próbowano namówić mnie do uczestnictwa w żywocie świętego Franciszka z Asyżu, który w r. 1206 rozdał majątek rodzinny ubogim, został Samarytaninem, niosącym po