Z przyczyn trudnych do rozwikłania młodo zmarły francuski dramaturg Bernard Marie {#au#1334}Koltes{/#} został uznany za głębokiego tragika współczesności, który penetruje ciemne obrzeża zachodniej cywilizacji i rzuca snop światła na sprawy pomijane i skrywane. Pisał nerwowo, nieco ekstatycznie i patetycznie, dużo monologując i sugerując. Jednakże za tym slumsrealizmem, modelowanym na francuski klasycyzm, kryła się obawa filistra przed zdemaskowaniem. W gruncie rzeczy autor przebierał swoich bohaterów w ubranka ludzi z marginesu, konfrontował z tzw. wielkim światem, aby dowieść, że biednym żyje się coraz biedniej, a bogatym coraz lepiej, choć otacza ich duchowa pustka. Jeśli ścisnąć te teksty, pozostanie z nich frazes. W Polsce Koltes grywany był dotychczas rzadko. Wielką klapą zakończył się spektakl "Roberta Zucco" w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Podobno nie było tak źle z tym dramatem pod ręką Krzysztofa {#os#8022}Warlikowskiego{/#} w
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 250