W dzieło naprawiania krzywd coraz częściej włącza się teatr. Przywraca polskiemu krwiobiegowi teatralnemu tych, których politycy w ciągu czterdziestu czterech powojennych lat "wyciągnęli" z polskiej sceny. W Warszawie po Ferdynandzie Goetlu przyszła kolej na Stefana Themersona i jego groteskową operę pod nieco barokowym tytułem: "Święty Franciszek i wilk z Gubbio albo kotlety świętego Franciszka" z muzyką Marcina Błażewicza. Dzieło znakomitego emigracyjnego poety, powieściopisarza, eseisty, autora filmów eksperymentalnych, plastyka, słowem artysty wszechstronnego, wystawił Teatr Dramatyczny w reżyserii Jarosława Ostaszkiewicza i scenografii Grzegorza Małeckiego. Głównym atutem tego widowiska jest świeżość pomysłów i rozwiązań scenicznych. Wszystko zaczyna się od libretta tej opery semantycznej, jak swoje dzieło nazywał autor. Themerson ukazuje swojego bohatera przede wszystkim jako buntownika, w gruncie rzeczy o charakterze wielce współczesn
Tytuł oryginalny
Święty buntownik
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska Zbrojna