"Pantaleon i wizytantki" w reż. Pawła Aingera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.
Przełożyć bogactwo języka i kunszt narracji Maria Vargasa Llosy na kod sceny wydaje się zadaniem niemożliwym. A Paweł Aigner wychodzi na swoje. Jego "Pantaleon i wizytantki" to teatr pełną gębą a Aigner ma coś, czego brakuje większości młodych inscenizatorów. Nie zamienia spektaklu w statyczny dyskurs, retoryczny popis, jałowy wykład jedynie słusznych racji. Nie zapomina o tym, że teatr to przede wszystkim widowisko. Żywe, pulsujące emocjami, chwilami celowo przerysowane. Reżyser nie boi się efektownych scen zbiorowych, o całości myśli kategoriami teatralnej plastyki. "Pantaleona i wizytantki" w warszawskim Studiu przede wszystkim się ogląda i to ogląda zwykle z przyjemnością. To prawda, ofiarą efektownych obrazów pada czasami spójność adaptacji i oddanie charakteru prozy peruwiańskiego pisarza. Ale i tu Aigner nie poległ na całej linii. Jego spektakl wymaga jeszcze zmian, praca nad nim nie powinna się skończyć wraz z premierą. Już teraz uda