"Święto wiosny" w chreogr. Wacława Niżyńskiego, Emanuela Gata i Maurice'a Béjarta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Izabela Szymańska w Warszawskim Magazynie Kulturalnym WAW.
To dobra propozycja na baletowy pierwszy raz. Wacław Niżyński wywołał w tańcu prawdziwą rewolucję. Pół Polak, pół Rosjanin. Homoseksualista posiadający żonę i dzieci. Perfekcyjnie wyszkolony w tańcu klasycznym (podobno niezwykle wysoko i daleko skakał), ale też oddany poszukiwaniom nowego sposobu wyrazu. 30 lat żył zdrowy, kolejne 30 - chorował na schizofrenię. Gdyby nie on do dziś oglądalibyśmy w baletach wyłącznie duchy zmarłych dziewic (Giselle) czy podskakujące czwórkami w białych paczkach kobiety-ptaki (Jezioro łabędzie). Niżyński przygotowując "Święto wiosny" postanowił poszukać inspiracji w pogańskich obyczajach Rusi - według podań co roku na wiosnę składano tam ziemi ofiarę z jednej kobiety. Polski Balet Narodowy wystawił trzy wersje "Święta...". Wieczór zaczyna się od rekonstrukcji premierowego przedstawienia z 1913 roku: słyszymy muzykę Igora Strawińskiego, widzimy choreografię Wacława Niżyńskiego. Jest taka s