THOMAS Bernhard należy dziś do najciekawszych i najmodniejszych pisarzy niemieckiego obszaru językowego. Ten austriacki pisarz zdobył sobie rozgłos nie tylko w swym kraju ojczystym, lecz także w RFN (gdzie odbyła się prapremiera "Święta Borysa"), w Szwajcarii i w innych krajach zachodniej Europy. Dobrze się więc stało, że Teatr Współczesny zapoznał nas z jego twórczością. Inna sprawa, czy wybór sztuki był najtrafniejszy. Tu można już mieć wątpliwości. "Święto Borysa" powstało w roku 1970 i było pierwszą sztuką, która przyniosła Bernhardowi rozgłos. Jej zaletą jest bogaty, oryginalny język, pełen inwencji dialog, którym pisarz świetnie operuje. Jej wadą - wyraźna wtórność wobec dramaturgii Becketta, a szczególnie "Końcówki". Podobieństwo podkreśla fakt, że w "Końcówce" główną rolę grała także, zresztą świetnie, Maja Komorowska... W "Święcie Borysa" robota reżyserska Erwina Ąxera jest bezbłędna, dialog
Tytuł oryginalny
Święto Mai
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 281