"Przyjazne dusze" w reż. Roberta Czechowskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Artur Łukasiewicz w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.
(...) Świetnie zaczęła sezon zielonogórska scena. Nie pamiętam, tak dobrej komedii na naszej scenie. W przeszłości oglądaliśmy do bólu sztampowe angielskie farsy bądź polskie niewypały jak "Kochanie, posadź jumbo jeta", komedii zasługującej na tytuł szmiry III Rzeczypospolitej. Dyrektor teatru Robert Czechowski wybrał "Przyjazne dusze" brytyjskiej scenarzystki Pam Valentine. Intuicja go nie zawiodła. Komedia wyrasta z klasycznego modelu humoru sytuacyjnego. Jest czytelny morał, zgrabna fabuła, happy end z przesłaniem, że dobro uszlachetnia i zawsze jest czas, by to zrozumieć. Nawet - jak w "Przyjaznych duszach" - po śmierci. Komedia, choć mająca drobne cechy sitcomu, do złudzenia przypomina słynny film "Sok z żuka", w którym przed ponad 20 laty zagrała młodziutka Winona Ryder. Tam też chodziło o święty spokój duchów. Małżeństwo - autor wziętych kryminałów Jack Cameron i ciężarna Susie - ginie tonąc w morzu na romantycznych wakacj