Zdarzyło się w sezonie artystycznym 2009/2010 kilka istotnych faktów, które próbuję złożyć w jakąś logiczną wizję rozwoju radomskiego teatru. Ostatnie wydarzenie, które zostało zaprezentowane publicznie 9 czerwca jako wynik pracy Janusza Łagodzińskiego z grupą młodych ludzi zafascynowanych teatrem, napawa mnie optymizmem. Widać, że młodzi mają potrzebę wypowiedzenia się w kwestiach palących nie tylko dla ich czasu biologicznego, ale pragną własnym głosem, odpowiedzialnie mówić o świecie współczesnym - pisze Zbigniew Wieczorek w Gazecie Wyborczej - Radom.
Komercyjne przedsięwzięcia, na szczęście na przyzwoitym poziomie, mało mnie interesują. Dzieje się tu coś znacznie ważniejszego, co wynika z samej istoty teatru, od czasów "Hamleta" Szekspira sformułowanej jako cel nadrzędny: "podstawiać zwierciadło naturze, uświadamiać cnocie i hańbie ich własne rysy, substancji epoki nadawać formę, która ją utrwali". Mam wrażenie, że takie przedstawienia jak "2084" Michała Siegoczyńskiego, "Romeo i Julia" Szekspira w reż. Katarzyny Deszcz, "Królowe Brytanii" Przemysława Wojcieszka czy "Dwunastu aktorów w poszukiwaniu postaci" pod reżyserskim okiem Janusza Łagodzińskiego łączy właśnie ten główny cel teatru i jest próbą mówienia różnymi językami o ważnych problemach współczesnego człowieka. Ostatnie wydarzenie, które zostało zaprezentowane publicznie 9 czerwca jako wynik pracy Janusza Łagodzińskiego z grupą młodych ludzi zafascynowanych teatrem, napawa mnie optymizmem. Widać, że młodzi m