Wyzwolenie w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Marek Mikos.
W sto lat po krakowskiej prapremierze dostajemy sztukę w świetnej i odważnej inscenizacji. Kiedyś Wyzwolenie należało do żelaznego repertuaru polskich teatrów. Dziś reżyserzy boją się tej sztuki. Wyspiański wystawił Wyzwolenie w dwa lata po Weselu. Było to wydarzenie na miarę tamtej prapremiery. Atmosferę podsycała informacja, że rzecz dzieje się na scenie teatru krakowskiego. Główną rolę - Konrada - grał ten sam aktor, który występował w tej roli w Dziadach. Wszyscy wiedzieli jednak, że Konrad to nie tylko wskrzeszony bohater Mickiewicza, ale i sam Wyspiański toczący bój o nowy teatr, o wyzwolenie Polaków z obciążających ich mitów przeszłości. Była to też satyra na współczesność - pod postaciami masek widzowie łatwo odnajdowali luminarzy życia publicznego toczących nadęte boje o polskość. Pod postaciami Muzy, Starego Aktora i Reżysera kryły się odniesienia do żywych ludzi tworzących nieakceptowany przez Wyspiańskiego, skost