Barbarze Sass jak mało komu udaje się oddać bogactwo skomplikowanej psychiki kobiecej. Mogą się o tym przekonać widzowie krakowskiego Teatru im. Słowackiego, w którym reżyserka wystawiła Czarownice z Salem Arthura Millera. Tekst napisany w latach 50. jako protest przeciwko rozpętanej wówczas w Ameryce nagonce na inaczej myślących wciąż zachowuje aktualność. Dziwnie znajomie brzmią wzniosłe hasła o miłości Boga i bliźniego, ukrywające fanatyzm i nietolerancję. Jednak Barbarę Sass bardziej niż konflikt społeczny interesuje świat ludzkich uczuć. Spektakl jest przypowieścią o niszczycielskiej sile namiętności. Jest ona jak ogień, wokół którego nocą odprawiają orgiastyczny rytuał półnagie kobiety z Salem. Te same, które kiedy indziej w nabożnym skupieniu wędrują do świątyni. Ratunkiem dla zakłamanego, rządzonego za pomocą strachu świata może być tylko miłość. To ona daje siłę do walki ze słabościami, które każdy nosi w sobie.
Tytuł oryginalny
Święte czarownice
Źródło:
Materiał nadesłany
Twój Styl nr 6