Gorzowski Teatr im. Juliusza Osterwy pod wodzą dyrektora Rozhina wdał się ostatnimi czasy w wielką wojnę. Od listopada w ramach "Sceny XX wieku" atakuje wroga (może raczej zaczepia?) "WESELE U DROBNOMIESZCZAN" Bertolta Brechta w reżyserii Piotra Sowińskiego. "Wesele" obnaża przeciwnika niejako podstępem, przede wszystkim śmiechem. Rzecz dzieje się w foyer, wraz z aktorami do stołu weselnego zasiadają widzowie; w ten sposób stają się "fizycznym komponentem" karykatury, z której... zaśmiewają się momentami do łez. Zabieg... hm... perfidny, ale przecie to wojna święta... Od kilku tygodni Andrzej Rozhin intensyfikuje walkę: na dużej scenie idzie w jego reżyserii "PRZEBUDZENIE WIOSNY" Franka Wedekinda. Już bez forteli - widz w fotelu, kurtyna w górę, aktor na scenie, za rampą... Owa gorzowska święta wojna teatralna to atak na moralność mieszczańską, moralność podwójną, zakłamanie, pruderię itp. Sowiński "Weselem" ośmiesza, Rozhin "
Tytuł oryginalny
Święta wojna z mieszczanami
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska nr 34