Św. Joanna Brechta jest pomywaczką na stacji benzynowej, w kieszeni nosi klucze od magazynu i piwnicy, bo posiadacz stacji benzynowej prowadzi restaurację przy szosie. Miejscowość nazywa się Saint-Martin i leży na szlaku inwazji niemieckiej w czerwcu 1940. Tutaj gromadzą się uciekinierzy, cofający się przed frontem, tutaj stacjonuje jednostka saperów, w której do niedawna służył i prawdopodobnie zginął brat pomywaczki. Tak, ale tylko w dzień - w nocy, kiedy małą pomywaczkę nawiedzają sny, mer miasteczka zamienia się w króla Karola VII, właściciel winnicy, emerytowany oficer w Księcia Burgundii, szef knajpy w Connetabla, a jego matka w królową matkę Isabeau. I tak oto, w dniach inwazji niemieckiej na Francję toczy się ta quasi-tragedia św. Joanny, napisana w latach drugiej wojny światowej na emigracji i wystawiona po raz pierwszy w czternaście lat później już w ojczyźnie pisarza. A jest w tej sztuce jakaś gorzka prawda, niewidoczn
Źródło:
Materiał nadesłany
Współczesność nr 155