"Święta Joanna szlachtuzów" Bertolta Brechta w reż. Wojtka Klemma w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.
To nie było miłe widowisko, ale nikt nie obiecywał, że będzie miło. Dziś już mało kto grywa Brechta. Mało kto też rozprawia o kapitale i pracy, klasie wyzyskiwaczy i uciskanym proletariacie. A to już dwa powody, by zainteresować się "Świętą Joanną szlachtuzów". Najnowsze przedsięwzięcie kaliskiego teatru miało swoją premierę w minioną sobotę Bertolt Brecht na deskach teatru szczególnie hołubiony był w czasach realnego socjalizmu. Od związanych z tym skojarzeń trudno uwolnić się komuś, kto dobrze pamięta czasy PRL, ZSRR i NRD. Jednak państwa te zakończyły swój żywot ćwierć wieku temu. To dostatecznie dawno, by zadać sobie pytanie, jak Brechtowska problematyka zniosła próbę czasu. Tym bardziej, że przecież jego sztuki powstawały jeszcze wcześniej. Czy dziś jeszcze ktoś mówi takim językiem? Czy nie zwietrzały już nawet same podstawowe pojęcia? Czy bieda i bezrobocie, nawet jeśli są naprawdę głębokie, są przy tym aż tak drama