"Quo vadis słowami Sienkiewicza, Eliota, Audena i innych" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Przedstawienie "Quo vadis" Janusza Wiśniewskiego w stołecznym Teatrze Polskim ma głęboką w swej wymowie klamrę kompozycyjną. Spektakl otwiera Neron, prowadząc orszak i wygłaszając monolog o potędze swojej władzy, a przedstawienie kończy święty Piotr. Obie te postaci doskonale grane, Neron przez Halinę Łabonarską, a święty Piotr w wykonaniu Wiesława Komasy, pozostają ze sobą w kontrze. Przychodzą wszak z diametralnie różnych porządków i każdy z nich przynosi inną wizję świata. Neron to symbol władzy totalitarnej, niszczącej, święty Piotr zaś to nadzieja i ocalenie. Między tymi dwiema kluczowymi scenami: początkową i finałową, toczy się życie. A właściwie biegnie w szalonym tempie. Co jakiś czas bowiem rytmicznie do muzyki Jerzego Satanowskiego przebiega przez scenę tłum ściśnionych postaci, jedna za drugą. To bieg przez ludzką egzystencję, trwający nieustannie bieg przez życie. Odbywa się w pośpiechu, takim samym ruchem dla ws