"Drach" Szczepana Twardocha w reż. Roberta Talarczyka - koprodukcja Teatru Śląskiego w Katowicach i Teatru Ziemi Rybnickiej. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Szczepan Twardoch jest ulubieńcem polskiego teatru. Po świetnej "Morfinie" wystawionej w Śląskim przez Ewelinę Marciniak i hitowym"Królu" w reż. Moniki Strzępki ze stołecznego Polskiego na scenę trafił "Drach". I tym razem nie wyszło. Spisana po polsku, niemiecku i śląsku (ze wstawkami po rosyjsku) saga śląskich rodów Magnorów i Gemanderów od czasów sprzed I wojny światowej po nam współczesne, z historią regionu w tle, choć nagradzana, nie porywa. Razi metaforyką tyle natrętną, co mętną - tytułowy drach (smok) to śląskość i śląska ziemia. Usypia portretami bohaterów, mężczyzn nudnych, bez właściwości, za to niedojrzałych i skupionych na sobie. Kobiety to zaś albo do bólu stereotypowe Ślązaczki, albo nimfomanki, albo kochanki w amoku rozbudzonego instynktu macierzyńskiego. Reżyseria dyrektora Śląskiego Roberta Talarczyka też jest sztampowa i schematyczna. Tak bardzo, że aż chciałoby się w tym zobaczyć jakąś nakładkę iro