- Dzisiaj bym takiego teatru nie urodził. Ta rzeczywistość jest zmaterializowana, zliberalizowana, za czym innym pędzimy - z Leszkiem Mądzikiem, reżyserem, scenografem, twórcą Sceny Plastycznej KUL, rozmawiają Kornelia Kurach i Monika Błaszczak w Lubelskiej Gazecie Teatralnej Proscenium.
Monika Błaszczak: Kiedy zakładał pan Scenę Plastyczną KUL, był pan jeszcze studentem. Od początku była ona bardzo związana z uniwersytetem, prawda? Leszek Mądzik: Naturalnie. Dla teatru studenckiego był to okres chyba najbardziej znaczący i witalny, zaistniały wtedy zespoły, które znalazły język skuteczny przy mówieniu o problemach, którymi żyło się wtedy w Polsce. Lublin był mekką teatru studenckiego. Moje pierwsze spotkanie z tym pojęciem miało miejsce w 1967 roku, a okazją do tego było zaangażowanie się w Teatr Akademicki KUL jako scenograf. Pojawiłem się tam w pewnym sensie przez przypadek - swoje pragnienia zawsze kierowałem w stronę Akademii Sztuk Pięknych, bo moją pasją było tkactwo. Jednak zacząłem studiować na KUL-u historię sztuki. Los zrządził, że pierwsza premiera, przy której pracowałem jako scenograf - "Wanda" Norwida - na Wiośnie Teatralnej w Lublinie dostała nagrodę właśnie za scenografię. Zacząłem myśleć, że m