"Opera za trzy grosze" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
"Opera za trzy grosze" to test dla współczesnego teatru. Nie wykpisz się pomysłem. Wszystko w rękach śpiewających aktorów... i spadkobierców praw. Paweł Szkotak od lat nosił się z zamiarem zrealizowania "Opery za trzy grosze" Bertolta Brechta. Od początku miał świadomość, że właściciele praw nie pozwolą poszaleć. Będą patrzeć mu na ręce, by nie uronił żadnego wersu, a kierownikowi muzycznemu, by trzymał się nut. A jednak Szkotak zaryzykował. Przeniósł akcję do powojennego Berlina. W 1945 roku to miasto było ponoć "przestępczą stolicą świata": kradzieże, korupcja, czarny rynek Koncept sprawdził się w warstwie scenograficzno-kostiumowej (Agnieszka Zawadowska), ale już opowieść o zbliżającej się koronacji i wydarzeniach w londyńskim Soho bezpośrednio ją poprzedzających, wypada trochę dziwnie. Zmiana kostiumu historycznego to jednak nie najważniejszy problem. "Opera za trzy grosze", grana zgodnie z zaleceniami spadkobie