Świąteczny program telewizyjny przypominał wystawny i bogaty show rozrywkowy, chociaż nie zawsze najświeższej daty, ponieważ wznowienia starych pozycji stanowiły w nim wcale niemałą cząstkę. Tak się już jednak przyjęło, że wśród audycji świątecznych nie może zabraknąć "pewniaków" w postaci archiwalnych filmów z Chaplinem, montaży piosenkarskich, sprawdzonych widowisk estradowych i teatralnych, filmów znakomicie pasujących do nastroju dwudniowej sjesty. Tak więc mieliśmy zestaw klasycznych niemych komedii Chaplina z lat 1914-1918 pt. "Chaplinowska kawalkada", jak zawsze wywołujących salwy śmiechu, następnie liryczną, sentymentalną "Katarynkę" według Bolesława Prusa ze znakomitą kreacją Tadeusza Fijewskiego, recital francuskiego piosenkarza Gilberta Becaud, efektowną włoską rewię "Studio Uno", a w porannych i popołudniowych teleferiach porcję filmów polskich i obcych z dawnych lat. A nowości? Były, rzecz jasna, także nowości. Najwyż
Tytuł oryginalny
Świąteczny show
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Olsztyński, nr 93