"Satiro e Corisca" w reż. Jadwigi Leśniak-Jankowskiej w Krakowskiej Operze Kameralnej. Pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.
Dawne instrumenty delikatnie pieszczą ucho. Cztery pary młodych, urodziwych ludzi bawią się tańcem. Podskoki, ukłony, dostojne promenady i szybkie pogonie za partnerką służą grze miłosnej. Wszystko jest jasne, choć nic niedopowiedziane do końca. W takiej zabawie można stracić poczucie czasu. Płynie on zresztą w zupełnie innym niż dzisiejsze tempie, znacznie wolniejszym, mimo iż ludzie przełomu XVI i XVII wieku mieli przecież świadomość krótkości i kruchości swego żywota. A może właśnie dlatego ci, którzy mogli sobie na to pozwolić, tak wiele czasu poświęcali różnym formom rozrywki, wśród których muzyka, taniec, maskarady, a w końcu opera jako połączenie tych gatunków zajmowały miejsce naczelne? Obserwując w sobotę widowisko baletowo-operowe "Satiro e Corisca" na scenie Teatru El-Jot, myślałam o gustach naszych dalekich przodków, a i o tym, że mało się pamięta, iż to właśnie królewski dwór Wazów był - obok włoskich dwor�