Po katastrofalnych "Głupie" i "Dybbuku" najnowsze przedstawienie Towarzystwa Wierszalin oznacza jego powrót do wysokiej formy. Reżyserowi Sebastianowi Majewskiemu udało się znaleźć sposób na powieść Olgi Tokarczuk.
Towarzystwo Wierszalin-Teatr jest od kilku lat stałym gościem Warszawskich Spotkań Teatralnych. U grogu lat 90. zespół prowadzony przez Piotra Tomaszuka (najpierw wespół z Tadeuszem Słobodziankiem) pokazał w Warszawie "Turlajgroszka" i "Merlina". Później przygotowano "Klątwę" Stanisława Wyspiańskiego. Spektakl, kreowany na wydarzenie, wzbudził sporo kontrowersji. Sam nie byłem jego zwolennikiem, choć przyznawałem, że w czasie, gdy innych interesował tylko wycinek rzeczywistości, przedstawienie Tomaszuka próbowało podejmować wszystkie poruszane w sztuce problemy. O następnych przedsięwzięciach Towarzystwa Wierszami pisałem na tych łamach szeroko i jak najgorzej, i nie ma powodu powracać już do tych przykrych wpadek. Wydaje się, że adaptacją głośnej powieści Olgi Tokarczuk zespół Tomaszuka powraca na właściwą drogę i znów z nadzieją można czekać na jego następne produkcje. "Prawiek i inne czapy" łatwo wpisuje się w poetykę propozycji