"Burza" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Magda Szpecht w Newsweeku.
Jedna z najważniejszych polskich reżyserek sięgnęła po klasyczne dzieło Szekspira, ale nie po to, by kolejny raz opowiedzieć historię zdetronizowanego władcy Mediolanu - mędrca i maga Prospera, jego córki Mirandy, syna diabła i czarownicy Kalibana i całej reszty. U Kleczewskiej Prospero nie jest czarnoksiężnikiem, który czyta w gwiazdach, panuje nad przyrodą i duchami - to całkiem współczesny otyły nieudacznik, przypominający Ferdka Kiepskiego. To mężczyzna wyrzucony na aut, facet, który nie może sobie poradzić z burzliwym okresem dojrzewania córki, rozdartej między ciekawością świata i uczuć a posłuszeństwem wobec ojca. Reżyserka dotyka sedna relacji rodzinnych i przedstawia rzeczywistość, w której nikt nie pyta o moralność. To świat, w którym porozumienie jest niemożliwe, a główną siłą napędową są pierwotne instynkty.