Czyżby świat teatralnych przedstawień miał odbijać świat duchowej i społecznej dezintegracji naszej aktualnej rzeczywistości ludzkiej? Byłby to znak współbrzmienia teatru z kondycją świata i człowieka? Warto o tym pomyśleć. Dopiero co w krakowskim Teatrze im. Słowackiego oglądałem zagładę świata mieszczańskiego w "Weselu" Canettiego, zapowiedzianą przez patetycznego proroka. Teraz w Starym Teatrze oglądam kawałek świata w stanie rozpadu i chaosu, w kilka lat po rewolucji bolszewickiej. A biedni ludzie na scenie świata rozpaczliwie szukają dla siebie ratunku. Teraz do rzeczy, czyli do sprawozdania z najnowszego przedstawienia. Przyznaję, że lubię inscenizacje Rudolfa Zioły. To świetny reżyser. Traktuje materiał dramaturgiczny poważnie i delikatnie, wydobywając zeń specyficzne nuty poezji. Tak postąpił i tym razem - ryzykownie i poetycko, ze sztuką Mykoły Kulisza "Reformator": "Realizacja tego spektaklu dzisiaj wyn
Tytuł oryginalny
Świat w stanie chaosu
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo - Dziennik Katolicki nr 63