"Krew na kocim gardle" Rainera Wernera Fassbindera w reż. Anji Sušy w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Karina Obara w Gazecie Pomorskiej.
Jeśli zadaniem sztuki jest stawianie pytań, z którymi widz pozostaje na długo, to "Krew na kocim gardle" takie pytania stawia. I jest to zarówno komplement, jak i zarzut. Zacznijmy od komplementu, bo tekst "Krwi na kocim gardle" autorstwa niemieckiego reżysera filmowego Rainera Wernera Fassbindera dotyka najczulszych strun ludzkiej egzystencji, z którą ludzkość widziana oczami kosmitki Phoebe Zeitgeist wyraźnie sobie nie radzi. Fassbinder zasłynął między innymi brakiem zaufania wobec utartych języków sztuki. Szukał własnego stylu, aby oddać szaleństwo świata, w jakim przyszło mu żyć. Nadawał swoim filmom ramę kina gangsterskiego, melodramatu czy science fiction. W ponad czterdziestu filmach, które zrealizował przed śmiercią w wieku 37 lat, Fassbinder opowiadał wciąż jedną historię - o przemocy i faszyzmie rodzących się w małych społecznościach, pomiędzy ludźmi, którzy na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Jak my się zachowujemy? W