Nasz świat karmi się psychopatycznymi zachowaniami zaczerpniętymi między innymi właśnie z filmów, a my nie widzimy, jak powoli ta fikcyjna rzeczywistość staje się naszym udziałem - o spektaklu "Hamlet" w reż. Radosława Rychcika z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agata Kulik z Nowej Siły Krytycznej.
"Hamlet" w reżyserii Radosława Rychcika w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach to - pełna odniesień do świata filmu - opowieść o psychopatogennym świecie, rodzącym jednostki tak dyssocjalne jak przedstawiona w sztuce postać duńskiego księcia. Świat, nasycony zaczerpniętymi z klasyki kina pastiszami i konwencjami, został przez Rychcika wykrzywiony na kształt fikcyjnej rzeczywistości, wpajanej nam poprzez popkulturę, rzeczywistości, która stanowi dla nas niejako podświadomy wzorzec. Wizja reżysera jest naznaczona czymś wręcz upiornym: z jednej strony przyciąga, z drugiej zaś jest na wskroś odrażająca. Rychcik nawiązuje w swej realizacji do klimatu znanego z thrillerów i horrorów. W kieleckim przedstawieniu odnajdziemy również ślady kina Quentina Tarantino czy Christophera Nolana widoczne zarówno w scenografii (maska Yoricka, garnitury , tatuaże ), jaki w konkretnych scenach ( np. duet bohaterów przed podniesieniem kurtyny stylizowanych na: Vi