Prologus w teatrze (i poza nim) Czekając w foyer Teatru Studio, aż odpłynie młodociany tłum widzów i spokojnie będę mógł dostać się do szatni po płaszcz, wiedziałem już, że pomysł Piotra Cieplaka na wystawienie "Kubusia P." (według Alana Alexandra Miłne'a) nie spadł z nieba. Że stosowne miazmaty duchowe nasyciły tak krzepko dookolną materię, iż Kubuś Puchatek stał się, niejako z konieczności, Faustem naszej epoki, a Stumilowy Las wyrósł w las teraźniejszych symboli. Że zatem już i określenie Hessego "epoka felietonu", określenie do niedawna jeszcze całkiem niezłe i adekwatne, trzeba pewnie odesłać do lamusa. Zabawny i pouczający może być w tej mierze spór o nazwy ulic jednej z olsztyńskich dzielnic: w plebiscycie dzieci i młodzieży zwyciężył tam bowiem Kubuś Puchatek, podczas gdy miejscowa "rada starszych" uparła się przy onomastyce narodowo-wojackiej. Nadciąga zatem chyba epoka Kubusia Puchatka. Oczywiście, w tym, co mówię
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dialog" nr 5