- To, co robię, to ciężka fizyczna praca. Ciało jest zmęczone i buntuje się. Wtedy mam ochotę uciec - mówi aktorka DOROTA KOLAK, obchodząca 30-lecie pracy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.
Pochodzi z aktorskiej rodziny. Jej mąż Igor oraz córka Kasia, podobnie jak ona, są aktorami. Na deskach Teatru Wybrzeże, który hucznie świętuje 30-lecie jej pracy artystycznej w gdańskim zespole, zagrała 75 ról. Wiele z nich zostało wyróżnionych prestiżowymi nagrodami. W czasie, gdy rozmawiam z Dorotą Kolak, trwają obchody jubileuszu. 5xKOLAK to przegląd spektakli z jej udziałem. W "Kobiecej Gardzie" opowiada o byciu apodyktyczną mamą, akceptacji siebie, która przyszła za późno i niechęci do teatralnych premier. Uciekała pani na wagary? - Tak, chociaż to były dość dziwne wagary. Uciekałam do dentysty albo do teatru. Brzmi to jak brzmi, wiem. Był taki spektakl albo próba w pani życiu zawodowym, kiedy chciała pani zwiać? - Oczywiście. Często tak mam, bo to, co robię, to ciężka fizyczna praca. Ciało jest zmęczone i buntuje się. Wtedy mam ochotę uciec. Bywa też, że mam dość, bo rola jest ciężka psychicznie. Dziś mogę opowi