"Jackson Pollesch" w reż. René Pollescha z TR Warszawa na XVIII Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
punkcie wyjścia odnosi się do filmu dokumentalnego, który pokazywał Pollocka przy pracy. Tu nastąpiło istotne pęknięcie w statusie artysty, bowiem od tego czasu widz bardziej niż dziełem sztuki zaczyna interesować się nie tyle nawet procesem jego powstania, co samym artystą, jego prywatnością, kulisami jego życia. Wtedy też narodziło się masowe przekonanie, że każdy może być artystą, a przynajmniej życie każdego jest tak samo interesujące i nie ma powodów, dla których nie miałoby być ukazane publicznie. Stąd to powszechne i uporczywe zaglądanie do sypialni artysty, aby podpatrzeć jak powinno się żyć, co skopiować, aby życie mogło uchodzić za interesujące. Co było potem? Potem było już tylko gorzej, bowiem zaraz szarżujący kapitalizm wykoncypował przymus kreatywności. Każdy musi być płodny, musi być dyspozycyjny, nie nawet w imię większej forsy czy społecznej użyteczności, ale akceptacji i poczucia, że jest się przydatnym.