Dokładnie 30 lat temu Jan Kott - znakomity krytyk teatralny - napisał esej pt.: "Makbet albo zarażeni śmiercią". Rzecz wywołała prawdziwą burzę w środowisku nie tylko polskich szekspirologów. Dzięki licznym przekładom szybko zyskała światowy rozgłos, inspirując m. in. takich twórców jak Ionesco czy Polański. Widziany przez pryzmat najzupełniej współczesnych doświadczeń świat tragedii, pozornie tylko podporządkowany działaniu mechanizmu historii, władzy i zbrodni jest w istocie krwawym nie kończącym się koszmarem. Do takiego bowiem wniosku skłaniają sugestie zawarte w eseju Kolta. Nie oparł się im i ANDRZEJ PAWŁOWSKI, reżyser najnowszej inscenizacji "Makbeta" w łódzkim Teatrze Studyjnym. Jak zatem pokazać na scenie koszmar, coś co i dziś jest żywe, a jednocześnie poraża i przeraża? Właściwie do takiego zagadnienia należałoby sprowadzić całość, przyznać trzeba że udanych, inscenizacyjnych zabiegów Pawłowskiego. Nie tylko jednak
Tytuł oryginalny
Świat jest... koszmarem
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Poranny nr 3