"Urodziny taty" w reż. Macieja Masztalskiego w Teatrze Ad Spectatores we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku, dodatku Kultura.
Między dyskretnymi cytatami z Czechowa, klimatem z Witkacego a kultową niegdyś "Rodziną Poszepszyńskich" dzieją się "Urodziny taty". Bohaterowie komedii Masztalskiego uniknęli tandety ale oglądamy tylko letni teatrzyk... Zespół Ad Spectatores ocalił skórę, lecz godzinny tekst Masztalskiego nie złożył się w dobrze skomponowaną krotochwilę. W warstwie zdarzeń zwykłość została poprzewracana. Już przy wejściu rubaszny kierownik sali, domorosły limerysta, częstując publikę częstochowskimi rymami, zaszarżował. W drzwiach podzielił publikę na przypadkowo dobrane pary (uroczy epizod Michała Wielewickiego). Selekcjonowanie, a potem usadzanie przy stołach zestawionych w klasyczną podkowę rozbawiło widzów. Baloniki. Transparenty. Serwetki. Sztućce. Patery z owocami. Szkło. Orkiestra w kątku sali tnąca na 3/4. Scenografia typowej polskiej imprezki rodzinnej. Aktorzy wśród widzów. Małe konfuzje, powitania, docinki. Zwykłą przestrzeń paradną w