Sceniczna adaptacja powieści historycznych Sienkiewicza na pierwszy rzut oka wydaje się zadaniem wprost karkołomnym. Charakterystyczna panoramiczność scottowskiego typu powieści znajduje się w jawnej opozycji w stosunku do praw scenicznej kondensacji i dramaturgicznej spójności warunkującej dzieło teatralne. A jednak... "Nie ma takowych terminów - jak mawiał imć pan Zagłoba - z których by się salwować nie można", zwłaszcza jeśli do podjęcia próby kusi niebywała popularność utworu. Któż się więc salwować nie starał! W jednym tylko sezonie 1900-1901 wystawiono na scenie warszawskiej sześć adaptacji powieści Sienkiewiczowskich; Lwów AD 1902 oklaskiwał operę Pan Wołodyjowski, w osiem lat później cala Warszawa waliła na operę Quo vadis, nie bez powodzenia śpiewało się również Krzyżaków, a i na arenie warszawskiego cyrku Cinissellich galopowano i krzyżowano broń w widowisku osnutym na tle perypetii Ligii i Winicjusza. Zapomniane dziś prób
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 16