Wyścig do sławy trwa, a firmy fonograficzne prześcigają się w lansowaniu pięknych kobiet, które potrafią śpiewać - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Kilka miesięcy temu burzę w Europie wywołał wywiad, jakiego jednej z niemieckich gazet udzielił tenor Endrik Wottrich. Opowiadał o gangsterskich metodach agentów i menedżerów zmuszających śpiewaków do nadludzkiej pracy w imię tzw. kariery. Ci zaś ratują się alkoholem i narkotykami, byle tylko podołać oczekiwaniom. Dlatego dzisiejsze gwiazdy osiągają sukces na chwilę, szybko zaś wyeksploatowane będą musiały ustąpić miejsca następcom. Karuzela kręci się nieustannie, oferując kolejne nowe nazwiska. Pierwszy większy sukces bywa natychmiast wykorzystywany do dalszej promocji, czego dowodem jest Niemka Annette Dasch. Na tegorocznym festiwalu w Salzburgu podbiła widzów rolą Armidy w operze Haydna i w ślad za tym pojawiła się jej solowa płyta, zatytułowana także "Armida" (Sony/BMG). Annette Dasch śpiewa na niej arie z oper Glucka, Haendla, Haydna i Jommellego, których bohaterką jest właśnie Armida. Zadanie efektowne, ale wyraźnie podjęte