"Sprawa Makropulos" w reż. Christopha Marthalera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Wreszcie ciekawe przedstawienie w warszawskiej Operze Narodowej, przygotowane z sensem, nerwem i humorem, wyczuciem widowni i znajomością warsztatu teatralnego. "Sprawa Makropulos" w reżyserii Christopha Marthalera to doskonałe zespolenie błyskotliwej, klimatycznej muzyki z rzeczywistością współczesnej sceny. Obsesyjne nawroty akordów połączyły się tutaj z powtórzeniami scenek pantomimicznych. O wielkim poczuciu humoru twórcy przedstawienia świadczy też wstęp dodany do spektaklu. Dwie panie w oszklonej i wyciszonej kabinie dla palaczy wymieniają bezgtosnie uwagi na temat życia i śpiewu operowego, a my poznajemy treść tej rozmowy wyłącznie dzięki napisom. Intryga przypomina amerykańskie filmy sensacyjne rozgrywające się na sali sądowej, choć w istocie to tylko złudzenie, dekoracja do zaprezentowania operowej wersji tragikomedii Karela Ćapka. Zagranicznej obsadzie solistów z Evą Johansson sekundują polscy śpiewacy na czele z Anną Bernacką i Rafał