"To Jest sztuka śmierci i życiu, o śmieciach i słońcu, o starości i o śmieciach... o rodzeniu... o jedzeniu". Pisał Tadeusz Różewicz o "Starej kobiecie..." Pod koniec lat 60 dramat ten wydawał się świetnie skonstruowany, a ogólnikowość metafory i poruszanych problemów - interesująca i niebanalna, zwłaszcza po wrocławskiej premierze w reżyserii Jerzego Jarockiego. Wartość "Starej kobiety..." potwierdziła również jego wersja telewizyjna w reżyserii Kazimierza Brauna (powtórzona niedawno w cyklu "Historia dramatu polskiego"). Z tym większym zainteresowaniem chciałem zobaczyć "apokaliptyczny śmietnik" w Wałbrzychu, bo to i sztuka rzadko pokazywana, a nieco już zwietrzała i publiczność wałbrzyska raczej wroga wobec awangardowych, tworów. Niestety, wszystkie moje obawy się potwierdziły. Przedstawienie dyplomowe Julii Wernio okazało sią nieporozumieniem i to nie tylko frekwencyjnym. Ani bowiem dramat nie został odczytany na nowo (już nie mówię,
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie, nr 180