EN

12.04.1973 Wersja do druku

Śmiesznie, ale nie za bardzo...

ARYSTOFANES był genialny. Podpowiedział ludzkości - do­kładnie piękniejszej części ludzkości - najskuteczniejszy spo­sób zwalczania wojen. Co prawda, kobiety sposób ten z rewe­lacyjnymi nieraz skutkami stosują od wieków, ale nie w walce o wielkie ogólnoludzkie idee, lecz dla realizacji daleko skromniej­szych, nie zawsze słusznych, a zabarwionych prywatą celów. Arystofanesowa Lizystrata porwała dla swej idei cały żeński tłum i ob­myślony przez nią strajk małżeński prowadzi do szczęśliwego happy endu. Szkoda, że zdarzyło się to tylko raz, i tylko w komedii Arystofanesa. Komedia ta jest stara, nawet bardzo stara, kilka przykładów z ostatniego dwudziestolecia świadczy o tym, że zachowała jednak sceniczną żywotność. Po prostu opiera się na genialnym pomyśle, zawiera też sporo autentycznego komizmu; walorem zaś szczególnym jest jej rubaszność, "nieprzyzwoitość" tak prostacka, tak niewyszuka­na, że aż... ujmująca. Umożliwia człowiek

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Śmiesznie, ale nie za bardzo...

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Robotnicza nr 87

Autor:

Tadeusz Buski

Data:

12.04.1973

Realizacje repertuarowe