ARYSTOFANES był genialny. Podpowiedział ludzkości - dokładnie piękniejszej części ludzkości - najskuteczniejszy sposób zwalczania wojen. Co prawda, kobiety sposób ten z rewelacyjnymi nieraz skutkami stosują od wieków, ale nie w walce o wielkie ogólnoludzkie idee, lecz dla realizacji daleko skromniejszych, nie zawsze słusznych, a zabarwionych prywatą celów. Arystofanesowa Lizystrata porwała dla swej idei cały żeński tłum i obmyślony przez nią strajk małżeński prowadzi do szczęśliwego happy endu. Szkoda, że zdarzyło się to tylko raz, i tylko w komedii Arystofanesa. Komedia ta jest stara, nawet bardzo stara, kilka przykładów z ostatniego dwudziestolecia świadczy o tym, że zachowała jednak sceniczną żywotność. Po prostu opiera się na genialnym pomyśle, zawiera też sporo autentycznego komizmu; walorem zaś szczególnym jest jej rubaszność, "nieprzyzwoitość" tak prostacka, tak niewyszukana, że aż... ujmująca. Umożliwia człowiek
Tytuł oryginalny
Śmiesznie, ale nie za bardzo...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 87