Proces Józefa K. rozpoczął się w dniu jego trzydziestych urodzin - wieku Chrystusa, który odnalazł swoje przeznaczenie. Sen, w którym bohater słyszy anielski głos pobrzmiewający w muzyce Andrzeja {#os#1728}Głowińskiego{/#}, łączy go ze sferą irracjonalną, zepchniętą poza obszar istnienia. Zewnętrzne "ja" prokurenta banku zostało przeciwstawione tajemniczemu, opornemu wobec logiki bytowi, który decyduje o losie człowieka. W przedstawieniu Ryszarda {#os#1312}Majora{/#} metaforyczny sąd skojarzony jest z siłą libido - wypełnioną kompleksami podświadomością. Kafka pomiędzy księgi sądowe włożył upstrzoną nieprzyzwoitymi obrazkami powieść "Plagi, jakie musiała znosić Małgosia od swego męża Jasia". Major odnalezione w pokoju K. kobiece akty zamienił na akta śledztwa; czyniąc z nich także dowód jego winy, zatarł opozycję między zmysłowością sądu a mieszczańską egzystencją oskarżonego, w której substytutem Erosa są regularne wizyty
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2